Przewodniki
LOFOTY - PRZEWODNIK ŻEGLARSKI
PRZEWODNIK ŻEGLARSKI - LOFOTY - NORWEGIA
Lofoty, srogie piękno
Lofoty to archipelag na Morzu Norweskim. Ciągnie się na długości 112 km. Rozpoczyna się maleńką wysepką Rost, na południu, a kończy cieśniną Roftsundet. Archipelag składa się ze skał pochodzenia wulkanicznego oraz metamorficznego. Skalne masywy dumnie wystają z wody, a ich ściany są strome i wysokie nawet na kilkaset metrów, z ostrymi wierzchołkami i poszarpanymi graniami. Te srogie widoki pociągają jednak wszystkich pasjonatów przygody. Tym bardziej, że złowrogie skały poprzecinane są malowniczymi , krótkimi i wąskimi fiordami. Żegluga tu nie jest prosta, ale za to zawsze pachnie adrenaliną. Chcesz przeżyć przygodę życia ? Lofoty nie rozczarują cię.
Tromso
Idealnym miejscem na zaokrętowanie jest Tromso. Miasto zostało założone w XIII wieku. Z ciekawszych rzeczy jest tu Muzeum Polarnictwa, ogród botaniczny. Oczy cieszą drewniane domy pochodzące z XIXw, na które natkniemy się w centrum. Często Tromso nazywane jest „Wrotami Arktyki”. Oczywiście, najważniejszy jest port, z którego wyruszamy ku przygodzie. Pamiętać trzeba o ciepłych ubraniach, kaloszach i sztormiakach. Tutejsza aura nie rozpieszcza. Inna sprawa, że to właśnie dlatego, tak fascynuje. Wychodząc z portu sycimy się widokiem zielonego fiordu a z oddali, widokiem zaśnieżonych szczytów. Z tej perspektywy widać również skocznie narciarską. Miłośnicy wędkarstwa nie powinni zapominać o zabraniu wędki. Tu na ruch spławika nie trzeba długo czekać.
Solbergfjorden, Tranoyfjorden, Vagsfjorden
Ciesząc się dobrą pogodą mijamy po kolei Solbergfjorden, Tranoyfjorden, Vagsfjorden. Następnie Tjeldsundet, gdzie trzeba uważać na pławy, które przy chwilowej nieuwadze, mogłyby nas zepchnąć z kursu. Niesamowite uczucia towarzyszą przechodzeniu pod kolejnymi mostami. Ogromną przyjemność sprawiają postoje na zarzucanie wędek. Tutejsze ryby zupełnie inaczej smakują niż te, które łowi się w Polsce.
Lodingen, Tranoya
Pierwszy postój na drodze do Lofotów robimy w Lodingen. To niewielkie, ale bardzo czyste, ładne miasteczko. Można tu uzupełnić zapasy, wodę. Robi się cieplej. Ciepłe swetry stają się zbędne. Z Lodingen bierzemy kurs na półwysep Tranoya, na południowej stronie Vestfjordu. W miasteczku mieszkał pisarz Knut Hamsun, zresztą jest uwieczniony w niewielkim, lokalnym muzeum. Tu spędzamy noc. Rankiem z jednej strony widzimy pokryte śniegiem górskie masywy, z drugiej, majaczące w dali ostre szczyty Lofotów.
Skrova i w końcu Svolvear
Płynąc dalej mijamy wyspę Skrova. W jednej z jej zatoczek można odpocząć, powędkować, zjeść posiłek. Stąd już prosta droga do Svolwear na wyspie Austvagoya. To największy port jaki dotychczas odwiedziliśmy podczas tej wyprawy. Domy są malownicze, ale niezbyt duże. Jedynie w willowej dzielnicy widać większy rozmach i przepych, wszystkie budynki jednak świadczą o dobrym guście ich mieszkańców. Wyruszając z Svolwear kierujemy się na niewielki porcik Stamsung.
Reine
O ile Stamsung zasługuje w pełni na miano porciku, o tyle Reine to już pełnoprawny port. Jednak wejście do niego jest płytkie, trzeba więc uważać. Można tu zatankować paliwo do łodzi z nabrzeżnych automatów, trzeba jednak pamiętać, że automaty nie honorują polskich kart. Reine otoczone jest klifowym fiordem. U podnóża stromych zboczy stoją malownicze dawne domki rybaków, które dziś służą za apartamenty dla turystów.
Sorveagen, Nusfjord
Kolejnym przystankiem jest port Sorveagen. Tu widać bardzo wyraźnie srogie piękno Norwegii ale bardziej surowy okazuje się Nusfjord. W słoneczny dzień jeszcze tak bardzo nie przytłacza, ale gdy niebo pokrywa się chmurami, robi się depresyjnie. A mimo wszystko, klimat tych miejsc, zachwyca. Tym bardziej, że Nusfjord to miejsce z rozbudowana infrastrukturą turystyczną. Jak się zacumuje, zejdzie na ląd, od razu robi się weselej. Dobrym pomysłem jest spacer poza port, piękne widoki na zawsze skradną nasze serca.
Kurs na Raftsundet, Trollfjord
Najbardziej znany fiord to Raftsundet. Trzeba uważac na spłycenia i pławy. Sterowanie nie należy do najłatwiejszych, ale dzięki temu jest ciekawiej. Adrenalina osiąga wyższy niż normalnie poziom. Tym bardziej, że po obu stronach są strome, skaliste brzegi. Dalej trafiamy do fiordu Trollfjord. Intryguje nas nazwa, ale trolli nie spotykamy. Widzimy za to spadające skały i wodospad.
Powrotna podróż do Tromso
Do Tromso wracamy trochę inną trasą, pomiędzy wyspą Hinnoya a wyspami Hadsel, Langoya, Andoy. Przy ostatniej wyspie żeglujemy na silniku, wiara w żagle bowiem może skończyć się zepchnięciem na skały. Nie brakuje również płytkich raf. Później na szczęście jest zdecydowanie luźniej aż do wyspy Bjorkaya, gdzie przemykamy równie wąskim przejściem między groźnie wyglądającymi, pionowymi skałami. Zatrzymujemy się na krótko w Nergardsvik. Wita nas kilka domków, na tle zieleni i skalisty brzeg. Mieścina ma jednak ponad dwa tysiące lat historii. Tu zawijały potężne drakkary z wojownikami północy. Dziś, to niewielka cicha mieścina, której dawną świetność upamiętniają jedynie zapiski i opowieści. Stąd już kurs na Tromso. Zdajemy jacht i do domu. Tylko czemu tak ciężko na duszy?
Dlaczego warto zapędzić się na Lofoty
Ktoś mógłby powiedzieć, że kamienie i wodę znajdzie wszędzie. Nie takie kamienie i nie taką wodę! Tu człowiek czuje się jakby cofnął się w czasie. Jak by znowu trafił do czasów baśni i legend o Wikingach. Zresztą zapewne w takich miejscach nagrywane są seriale takie, jak np. „Wikingowie”. Tu nie ma tłumów turystów, za to spotyka się niezwykłych ludzi, którzy nie jedno w życiu widzieli. Szczególny respekt czuje się do tutejszych rybaków. Oni naprawdę wykonują wciąż ciężką pracę, by każdego dnia zapełnić kuter odpowiednia ilością ryb. Cywilizacja tutaj jakby nieśmiało przykucnęła na progu, niby jest, ale tak jakby nie do końca zdecydowała się tu rozgościć. Ludzie wciąż mają tu ogromny szacunek dla otaczającej przyrody a nawet więcej. Wciąż bowiem od nowa uczy ona ich pokory wobec niej samej. Nawet my, żeglując jachtem wzdłuż Lofotów, tego i owego się nauczyliśmy. Były chwile beztroskiego żeglowania, ale najczęściej trzeba było stale być skupionym na sterze i trzymaniu się bezpiecznych stref. Pogoda również nie rozpieszczała. Nawet latem, średnia temperatura nie przekracza tu 16 stopni. Niebo bardzo często zasnuwają ciężkie chmury. Deszcz i wiatr to tu norma, słoneczka pogoda jest błogosławieństwem. A jednak, nawet w chwili wyjazdu, już chciałoby się tu wrócić, zobaczyć to wszystko jeszcze raz.
HOTELE - LOFOTY - NORWEGIA
W okolicy znajduje się wiele godnych polecenia obiektów oferujących zakwaterowanie.